Na skraju tańcząc nieba | Finisaż
10 kwietnia w kozienickim muzeum miał miejsce finisaż wystawy „Na skraju tańcząc nieba: Malarstwo Mirosława Pabiana". Ekspozycja była dostępna dla publiczności od lutego i obejmowała ok. 100 prac zmarłego w 2010 r. artysty.
Spotkanie miało kameralny charakter. Wprowadzania dokonali dyrektor muzeum Maciej Kordas oraz kurator wystawy Ewa Jaźwińska, która przeanalizowała twórczość Mirosława Pabiana z perspektywy historyka sztuki. Zwróciła uwagę m.in. na technikę, charakterystyczne cechy twórczości, sposób dobierania kolorów. Podkreśliła jego wszechstronność oraz różnorodność podejmowanych tematów – od „grzecznych" pejzaży, po niepokojące obrazy z motywami symbolicznymi, takimi jak nietoperze czy motyle.
Niespodzianką dla zgromadzonych był program muzyczny zaprezentowany przez Mirosława Stawinogę – przyjaciela artysty. Zagrał i zaśpiewał on kilka utworów, również tych które powstały w oparciu o wiersze Pabiana. Podzielił się także swoimi wspomnieniami. Nawiązał do lat spędzonych ze swoim imiennikiem w Spółdzielni Mieszkaniowej, wspólnych planów utworzenia projektu muzycznego w „starym" Domu Kultury itp.
Po nim głos zabrali następni goście. W śród nich można wymienić Janinę Kuśmierczyk, byłą dyrektorkę kozienickiej biblioteki. Odniosła się ona do kulisów współpracy z Mirosławem Pabianem, począwszy od licznych zrealizowanych wystaw, poprzez projektowanie akcydensów czy zlecenie namalowania portretu patrona instytucji – ks. Franciszka Siarczyńskiego.
Podczas rozmów nie zabrakło także anegdoty dotyczącej pobytu artysty we Włoszech. Choć wyjazd nie miał charakteru turystycznego Mirosław znalazł czas (właściwie to kilka dni), aby podziwiać „Pietę" Michała Anioła. Zaniepokojeni jego tajemniczymi zniknięciami znajomi odnaleźli go w końcu przy rzeźbie. Pabian, nie spuszczając wzroku z dzieła, miał wówczas powiedzieć: „Jak on to zrobił?!".
Powrót